4 listopada w ośrodku testowym w McGregor, w Teksasie, doszło do wybuchu silnika Merlin. Testowana była ulepszona wersja silnika, która ma być używana w kolejnej generacji Falcona 9 – Block 5. W wypadku nikt nie ucierpiał. O incydencie poinformował dziś Washington Post.
Wypadek nie miał miejsca podczas odpalenia silnika, ale w czasie testu nazywanego „LOX drop”, podczas którego ciekły tlen jest przepuszczany przez silnik w celu znalezienia ewentualnych wycieków. Nie wiadomo do końca, w jaki sposób tego typu test doprowadził do wybuchu i zniszczenia silnika oraz jego stanowiska testowego.
Zniszczone zostało jedno z dwóch stanowisk testowych Merlina. Jego odbudowa potrwa od dwóch do czterech tygodni. Drugie, które znajduje się obok, zostało nieznacznie uszkodzone i jego naprawa nie powinna zająć więcej niż kilka dni.
Silnik, w wersji która uległa zniszczeniu, nie jest używany w obecnej generacji rakiet Falcon 9. Przechodził on dopiero test kwalifikacyjny, którego celem jest sprawdzenie, czy silnik spełnia wszelkie wymagania i założenia, aby móc go użyć w kolejnej wersji rakiet. Z tego względu wypadek nie powinien spowodować opóźnień w lotach w najbliższych miesiącach, ani wpłynąć na manifest w 2018 roku. Warto zwrócić uwagę, że incydent nie wydarzył się w silniku zamontowanym w pierwszym ani drugim stopniu rakiety, w związku z czym firma w dalszym ciągu może testować w pełni zmontowane człony.
SpaceX zapowiedziało, że przeprowadzi w pełni przejrzyste dochodzenie w sprawie wypadku. Emre Kelly, dziennikarz Florida Today, przekazał za pośrednictwem Twittera, że firma poinformowała o incydencie między innymi NASA, Federalną Administrację Lotnictwa (ang. FAA – Federal Aviation Administration) oraz Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych.
Źródła: Washington Post, Spacenews.com, Emre Kelly (1), Emre Kelly (2)