Niedługo po starcie rakiety Falcon 9 z misją NROL-76, na portalu Twitch pojawił się przeprowadzony przez użytkownika axd208 wywiad z Tomem Muellerem, jednym z pierwszych pracowników SpaceX i dyrektorem technologicznym odpowiedzialnym za napęd rakietowy. Poniżej prezentujemy tłumaczenie tego wywiadu.
AXD: Być może masz przygotowane to, co chciałbyś powiedzieć, mamy też kilka pytań.
T.M.: Dobrze, chciałbym powiedzieć kilka słów o tanim dostępie do przestrzeni kosmicznej. Kiedy byłem dzieckiem, w latach 60-tych, oglądałem Star Treka. Miałem osiem lat, kiedy wylądowali na Księżycu. Oczywiście wielu z nas sądziło, że po pięćdziesięciu latach będziemy na Marsie, być może nawet będziemy podróżować do innych planet, coś bardziej zbliżonego do Star Treka. Ale nic z tego się nie wydarzyło, prawda?
AXD: Racja.
T.M.: Od wynalezienia nowoczesnych rakiet do lądowania człowieka na Księżycu minęło jakieś 40 lat. Od Goddarda do Armstronga. To było 50 lat temu i wydaje się, że wcale nie osiągnęliśmy tak wiele. Właściwie, nie jesteśmy już w stanie umieścić człowieka na Księżycu; nie mamy sprzętu. Dlaczego?
Moim zdaniem jedną z głównych przyczyn jest to, że dostanie się na orbitę jest zbyt drogie, cena jest zaporowa. A dlaczego tak jest? Ponieważ rakiety są bardzo drogie.
Paliwo stanowi 95% masy rakiety, w przypadku Falcona 9. Więc czy to paliwo jest tak drogie? Nie, właściwie nie, to mniej niż 0,5% kosztu rakiety. To struktura i silniki kosztują tak dużo. Problemem jest to, że je wyrzucamy. Do niedawna rakiety po prostu kojarzyły się wyłącznie z jednorazowym użytkiem.
Ponieważ pierwotnie zostały zaprojektowane jako międzykontynentalne pociski balistyczne, które z oczywistych powodów nie są pojazdami wielokrotnego użytku, nikt nigdy nie myślał o uczynieniu ich takimi. To jedyna forma transportu, która przychodzi mi na myśl, o której nie myśli się jak o czymś wielokrotnego użytku, lecz zwyczajnie jednorazowym. Czy przychodzi wam na myśl jakikolwiek inny środek transportu, który wyrzucilibyście po jednym użyciu?
Jedyne co przychodzi mi do głowy to dragster Top Fuel. One przejeżdżają ćwierć mili (nieco ponad 400 metrów) tylko raz, po czym silnik jest do wymiany. Projektując coś w ten sposób, możesz dokonać niesamowitych rzeczy. Te auta pokonują ćwierć mili w mniej niż cztery sekundy, i są rozpędzone do ponad 300 mil na godzinę (ok. 480 km/h). W zasadzie to na dystansie tysiąca stóp (ok. 305 metrów, jakiś czas temu tory na których ścigają się dragstery zostały skrócone do tysiąca stóp - przyp. tłum.). To niesamowite kiedy budujesz, hm, projektujesz coś jako jednorazowe. Możesz przesuwać granice i osiągać niesamowite wyniki. I to samo dotyczy rakiet.
Jeśli chcesz uczynić rakietę zdatną do ponownego użycia, musisz poświęcić część wydajności. Twoje rodzinne auto może być użyte dziesiątki tysięcy razy i przejechać setki tysięcy mil. Daleko mu do wydajności dragstera, ale jest stosunkowo tanie i nadaje się do wielokrotnego użytku. Musimy znaleźć złoty środek, w którym zbliżymy się do wydajności dragstera, lecz będziemy jeszcze bliżej ponownego użytku i użyteczności na poziomie zwykłych domowych aut.
A więc musimy zaprojektować rakietę, która może latać wielokrotnie. Właśnie to postanowiliśmy zrobić. Więc na początku musisz uczynić rakiety stosunkowo tanimi. Jeśli twoja rakieta kosztuje miliard dolarów, to nawet jeśli użyjesz jej sto razy, wciąż będzie bardzo droga w użyciu. Dlatego postanowiliśmy budować tanie rakiety od samego początku. Ceny, jakie płaci za rakiety rząd w ramach swoich programów, są niedorzeczne. Nie porównujemy naszych cen do żadnych kosmicznych przewoźników, żadnych kosmicznych przewoźników dotowanych przez rząd, ponieważ po prostu to nie jest dobry punkt wyjścia. Próbujemy porównywać nasze ceny do komercyjnych produktów.
Jak dla nas, nawet samoloty są dość drogie. Elon zawsze pyta w ten sposób, jak dużo kosztuje wyprodukowanie Modelu S, Tesli? Zaczynam od tego i po kolei przechodzę do rakiety.
Dla przykładu, mieliśmy jakieś pięć lat temu rozmowę na temat silnika Merlin 1D, kiedy nad nim pracowaliśmy. Elon zapytał mnie: „jak myślisz, ile kosztuje stworzenie Modelu S?”. Odpowiedziałem: „nie wiem, 50 tysięcy dolarów?”. Na to powiedział „nie, około 30 tysięcy dolarów”. Taki jest graniczny koszt dla tego samochodu.
Potem zapytał, „ile waży taki samochód”, odpowiedziałem „około pięć tysięcy funtów (ok. 2300 kg)”. „A ile waży silnik Merlin?” No to mówię, „około tysiąca funtów (ok. 450 kg)?”. Na to on, „no więc czemu koszt produkcji takiego silnika to, no wiesz, jakiś ułamek miliona dolarów?”.
I chodzi mi o to, że to była słuszna uwaga. „Materiał którego używasz to nie aluminium, nie jest wytłoczony, więc dodam współczynnik x5. Więc to odpowiada silnikowi rakietowemu o masie pięciu tysięcy funtów. Więc dlaczego jest dwadzieścia razy droższy?” A więc to jest sposób, w jaki na to patrzymy i w jaki myślimy w SpaceX, starając się obniżyć koszt amortyzacji rakiety. Kiedy zaczynasz używać jej ponownie, głównymi kosztami stają się koszty amortyzacji rakiety, koszty operacyjne oraz koszty paliwa, czyli model jest w zasadzie taki sam, jak dla samolotów pasażerskich.
Przyglądaliśmy się samolotom pasażerskim, w ich przypadku około 50% to koszty operacyjne i myślę, że około (niezrozumiałe) kosztu samolotu wartego 300 milionów dolarów przez cały czas jego działania. I to jest mniej więcej wzorzec, jaki chcielibyśmy zastosować, aby uczynić dostęp do przestrzeni kosmicznej bardzo przystępnym.
Tak jak mówiłem, nie korzystamy… unikamy dostawców sprzętu „kosmicznego” jak zarazy. Kiedy rozpoczynaliśmy prace nad Merlinem, potrzebowałem zaworów; potrzebowałem zaworów dla ciekłego tlenu i kerozyny, które musiały działać. Więc odezwałem się do niektórych sprzedawców, którzy dostarczali te zawory i zapytałem: „czy możecie mi zaoferować swój istniejący produkt w dobrej cenie?”. I nie, nie mogli. Więc zapytałem: „czy możecie zaprojektować znacznie tańszy produkt?”. Zatem odpowiedzieli. I jeśli musicie czekać dwa tygodnie czy miesiąc na przedstawienie oferty, to z miejsca oznacza, że to nie jest właściwy dostawca. Jeżeli tyle im zajmuje podanie ceny, jak długo potrwa budowa samej części?
A więc przedstawili cenę setek tysięcy dolarów za swoją część i stworzenie jej zajmie 18 miesięcy. Więc mówię „nie, potrzebuję jej za trzy miesiące”. A oni się z ciebie śmieją. I w ten sposób skończyło się na tym, że zaprojektowaliśmy własne komponenty, zawory. Już wcześniej stworzyliśmy wtrysk, komorę spalania, główne części silnika. Mieliśmy nadzieję, że będziemy mogli po prostu kupić niektóre z pozostałych rzeczy od istniejących dostawców, ale nie, koszty były po prostu… koszty i harmonogram były dalekie od naszych potrzeb. Nikt, kto dostarcza sprzęt kosmiczny dla kontrahentów rządowych, nie jest na poziomie, na którym chcemy być. Tak więc w ten sposób obniżyliśmy koszty części. Dodatkowo, potrzebowaliśmy kontroli nad naszym własnym stanowiskiem testowym. Tak więc zbudowaliśmy stanowisko w Teksasie i sami przeprowadzaliśmy testy, ponieważ ogromną część kosztów rozwijania i testowania rakiet stanowi koszt stanowiska testowego. Zatem musieliśmy mieć to pod kontrolą.
Podczas wcześniejszych etapów mojej kariery, kiedy pracowałem w TRW, odpalaliśmy silnik. To był duży silnik, 650 tys. funtów ciągu (ok. 2900 kN), ale był bardzo prosty. Robiliśmy to na rządowym stanowisku testowym, w ośrodku NASA w Stennis. I mieli zasadniczo ekipę stu osób, dwóch szefów na sto osób. A my odpalaliśmy silnik o podobnej złożoności, może nie tych rozmiarów, 40 tys. funtów ciągu (ok. 180 kN) i byliśmy w stanie to zrobić mając 5 do 10 osób. Do tego dążyłem. Nawet uruchamianie dużego silnika zasilanego pompami, takiego jak Merlin, nie wymaga armii ludzi. A wydaje mi się, że ludzie pracujący dla rządu przekonali samych siebie, że wymaga.
Kiedy zaczynałem prace nad silnikiem Merlin, standardowym myśleniem było, że tylko rządy mogą budować rakiety, prywatne firmy nigdy nie miałyby odpowiednich zasobów. Tak więc w pewnym sensie SpaceX przełamało lody. Nie, nie trzeba rządu żeby to zrobić, nie trzeba miliardów dolarów. To wymaga… to wymagało od nas wydania setek milionów (śmiech), ale nie miliardów. Musisz zminimalizować koszty paliwa, skoro obniżyłeś cenę podzespołów. Teraz paliwo stanowi główną część kosztów. Czyli musisz mieć efektywne spalanie. Zbudowaliśmy wtryski, pracujące przy około 96%, 97% wydajności spalania. Nie da się wyciągnąć wiele więcej ponad to z wtrysku rakietowego. Musisz też wykorzystywać tanie paliwo. Właściwie to wybraliśmy nieodpowiednie paliwo. Nie było takie złe, ale wybraliśmy RP-1, kerozynę klasy rakietowej, która wtedy kosztowała osiem dolarów za galon. Próbowaliśmy paliwa lotniczego, które jest bliżej dwóch dolarów za galon, ale nie działało zbyt dobrze. Chociaż ostatnio renegocjowaliśmy cenę kerozyny i zbliżyliśmy się do kosztów paliwa lotniczego.
Ale jak odkryliśmy podczas nowszych badań, metan, gaz ziemny, jest najtańszą formą kopalnego paliwa i energii. To jest to, do czego w większości wszyscy dążą. Pozbywają się węgla, pozbywają się ropy i działają na gazie ziemnym. I jest to najtańsze paliwo jakie można uzyskać. Ma również wspaniałą zaletę, może być łatwo produkowane na Marsie, to też ma znaczenie. Nasz następny statek będzie w całości napędzany paliwem metanowym. Tlen to oczywistość, jest tak tani, dla nas koszt tlenu to około 70 dolarów za tonę. To prawie jak za darmo. Patrząc na koszty, to paliwo ma znacznie większe znaczenie, mimo tego, że tlenu potrzeba więcej. Jest trzy razy więcej tlenu w rakiecie niż metanu i dwa i pół raza więcej niż kerozyny. Jest dużo tańszy, ponieważ bardzo łatwo go uzyskać z powietrza, ze schładzania powietrza.
Tak więc obniżasz koszty paliwa, a następnie musisz sprawić by rakieta w całości nadawała się do wielokrotnego użytku, z czym wciąż walczymy. Kiedy rakieta wraca, tak jak wczoraj (po misji NROL-76 - przyp. tłum.), kopci się, stoi tam i się kopci. Spalamy dużą część znajdujących się na niej materiałów ablacyjnych. Musimy usunąć nogi, aby położyć rakietę, a potem zamontować je ponownie. To nie jest szybkie. Chcemy żeby było tak jak z samolotem. Ląduje na lotnisku, ludzie wysiadają, jest tankowany kiedy ludzie wsiadają, sprawdzane są pewne rzeczy, robi się inspekcję, i jeśli wszystko wygląda dobrze to leci po raz kolejny. I do tego chcemy doprowadzić.
Rakieta Falcon w wersji Block 5, którą wprowadzimy w tym roku, będzie miała osłonę termiczną wielokrotnego użytku, dzięki czemu nie będzie się ona spalać. Będzie też miała dużo lepsze nogi, które po prostu się składają. Stawiasz rakietę, składasz nogi, transportujesz ją, rozkładasz nogi podczas lądowania. Ma to się dziać bardzo szybko, taki jest nasz cel. Elon chciał od nas ponownego lotu po dwunastu godzinach. Odpowiedzieliśmy, że bez pewnych dużych zmian projektowych w rakiecie, tylko z wersją Block 5, możemy zejść do 24 godzin, a on się na to zgodził. 24 godziny do kolejnego lotu. To nie oznacza, że chcemy latać rakietą raz dziennie, aczkolwiek moglibyśmy, gdybyśmy tego naprawdę chcieli. Ogranicza nas to, jak dużo pracy możemy w to włożyć. Jeżeli będziemy mogli to zrobić w 24 godziny z pomocą zaledwie kilku osób, to będzie szaleństwo. Bardzo niski koszt przygotowania rakiety do ponownego lotu.
Zatem to są wszystkie rzeczy które zrobiliśmy, które robimy, aby obniżyć koszt dostępu do przestrzeni kosmicznej. Mam nadzieję, że 100-krotnie, w przypadku pojazdu marsjańskiego. Nie możemy tego zrobić teraz z Falconem, ponieważ wciąż wyrzucamy drugi stopień, to mniej więcej jedna trzecia kosztu całej rakiety. Posiada on pojedynczy silnik Merlin, ale jego dosyć skomplikowaną wersję. Jest tam również komputer nawigacyjny i dużo awioniki. Więc koszt jest znaczący, przy granicznych osiągach często zbyt niskich dla wielokrotnego użycia. Chcąc wynosić największe satelity, nie jesteśmy w stanie, przy takich rozmiarach rakiety, odzyskiwać górnego stopnia. Zamierzamy spróbować w ciągu najbliższych lat, chociaż nie będziemy w stanie tego robić przy każdej misji. To również pomoże zredukować koszty.
Rakieta marsjańska ma być całkowicie reużywalna. Obydwa stopnie, statek i booster, mogą wynieść setki ton podczas pojedynczego startu. Statek może lecieć całą drogę na Marsa i z powrotem, trzeba będzie go tankować na Marsie. Będziemy musieli wyprodukować ok. tysiąc ton paliwa na Marsie w ciągu dwuletniego cyklu i wrócić. To nie jest łatwe. Potrzeba około pół megawata energii aby wyprodukować tyle paliwa.
Ta rakieta naprawdę zmieni wszystko. Powiedziałbym, że Falcon 9 to ewolucja, rakieta wielokrotnego użytku znacząco zmniejszająca koszt dostępu do przestrzeni kosmicznej. Być może możemy osiągnąć 10-krotną obniżkę w porównaniu do tego co robi ULA, Rosjanie czy Chińczycy, przy pomocy Falcona. Ale chcemy zmniejszyć koszt 100-krotnie, lub nawet bardziej. To właśnie ma zrobić rakieta marsjańska. To będzie rewolucyjna rakieta.
Tak więc kiedy ona będzie latać, wszystkie inne rakiety prawdopodobnie będą przestarzałe. (śmiech) Przypuszczalnie Blue Origin pracuje nad rakietą z możliwością ponownego użycia w całości. Ale naprawdę zmieniliśmy tę branżę, w której inni teraz tak naprawdę się szamotają. Dość zabawnie się to ogląda, ponieważ kiedy założyliśmy firmę 15 lat temu… Moja 15 rocznica była w poniedziałek, pierwszego maja. (brawa) Dziękuję.
Założyliśmy firmę pierwszego maja 2002. To znaczy ja wtedy zacząłem. Elon stworzył firmę w lutym, tak myślę, ale nie miał jeszcze żadnych pracowników. Mam na myśli moment kiedy miał już pierwszych ludzi w firmie. W każdym razie, w ciągu 15 lat doszliśmy tak daleko. A kiedy na początku przyjmowałem ludzi, usłyszałem, że nie mamy na tyle pieniędzy, żeby skonstruować rakietę. Wtedy zbudowaliśmy Falcona 1, z pojedynczym silnikiem Merlin, który mógł wynieść ok. tysiąc funtów (ok. 450 kg) na niską orbitę okołoziemską (LEO). Wtedy mówili, że byliśmy w stanie zbudować małą rakietę, ale nigdy nie damy rady zbudować rakiety klasy EELV (Evolved Expendable Launch Vehicle – przyp. tłum.), dla misji klasy EELV. I wtedy stworzyliśmy Falcona 9 i rozpoczęliśmy jego loty. Wtedy znowu powiedzieli, że nie uda nam się użyć go ponownie, że nigdy nie damy rady dotrzeć na stację kosmiczną. W pewnym momencie przestajesz tego słuchać. I myślę, że to jest świetne, jeżeli ludzie myślą, że to co robisz jest niemożliwe, to znaczy, że na pewno robisz to dobrze. Wciąż można znaleźć film na YouTube gdzie ludzie krytykują nasz sposób odzyskiwania, jako zrobiony w Photoshopie albo wygenerowany komputerowo. To ogromna pochwała, kiedy ludzie tak naprawdę nie wierzą w to, co robisz. (śmiech)
Inne duże firmy z branży startów rakiet z nas drwiły. Na początku nas ignorowali, potem z nami walczyli, a potem… Odkryli, że nie mogą wygrać z nami w uczciwej walce, ponieważ odnosiliśmy sukcesy i mieliśmy dwa, trzy, czy nawet pięć razy niższe koszty niż oni mogli osiągnąć. I tutaj pojawia się nieuczciwa rywalizacja, gdzie oni próbowali zniszczyć nas politycznie, czy używać innych sposobów. I w pewnym momencie zorientowali się, że muszą robić to co my. Więc w tych innych firmach jest dużo gadania na temat tego, jak stworzą rakiety wielokrotnego użytku. Odzyskiwanie silników, odzyskiwanie stopni, zrobienie rakiety o znacznie niższych kosztach dzięki czemu będą mogli konkurować. Nie byłoby szans żeby ULA rozważała kupowanie silników od Blue Origin, gdyby nie presja wywierana na nich przez SpaceX. Nie byłoby szans, żeby Francuzi szybko porzucili Ariane 5 i przeszli do projektowania Ariane 6, gdyby nie presja, którą na nich nakładamy.
Tak więc naprawdę zmieniamy świat. Rosjanie mówią, że pracują nad rakietą która może pokonać SpaceX, co jest zabawne (śmiech), zabawne ponieważ pracują nad swoją rakietą Angara od 22 lat i wystartowała ona raz. I nagle chcą stworzyć tanią rakietę.
W każdym razie, to wspaniałe, że zmieniamy wzorzec i skłaniamy wszystkich innych do odmiennego myślenia o tym, jak to powinno być robione. A co się stanie, kiedy wszyscy inni zaczną to robić? Myślę, że problem transportu musi zostać rozwiązany, a potem pojawią się jakieś przełomowe sposoby wykorzystywania kosmosu. I nie wiemy jeszcze, co to będzie. Kiedy pojawił się Internet, ludzie pytali “co w tym dobrego?”. Nie potrafili sobie wyobrazić, do czego można to wykorzystać. Myślę, że my jesteśmy w stanie wyobrazić sobie zastosowania tanich rakiet, najbardziej popularne to oczywiście turystyka kosmiczna, hotele w kosmosie, Bigelow ma swoje nadmuchiwane hotele. Wycieczki dookoła Księżyca, na które już mamy zapisanych ludzi. Być może kurort na Księżycu. Z pewnością Mars, to właśnie robimy, chcemy skolonizować Marsa. Kosmiczne górnictwo, metaliczne asteroidy są, mogą być, warte biliony dolarów. Surowce na Księżycu, jest tam woda, hel-3. Oczywiście, najpierw trzeba by było doprowadzić fuzję do działania. Ale jeśli do tego dojdzie, hel-3 może być bardzo przydatny. I oczywiście, wydobycie metali na Księżycu. Satelity, większe konstelacje, satelity wynoszone na tańszych rakietach. Myślę, że dużo więcej będzie się działo w kosmosie, jeśli koszt spadnie 100-krotnie. Mniej kabli na Ziemi, po prostu transmisja z kosmosu.
To właśnie robimy. Rozwijamy konstelację satelitów, która ma w zasadzie umieścić Internet w kosmosie. Ostatecznie chcemy, aby przepustowość obecnie dostępna naziemnie, np. przez światłowody, była dostępna w kosmosie, gdzie potem będziemy mogli dwukrotnie zwiększyć przepustowość istniejącego Internetu. Będzie dostępny wszędzie. Właściwie, będzie lepiej działać pośrodku niczego, bo będziesz mieć satelity tylko dla siebie. Będąc w północnej części Alaski, w Wyoming czy na Saharze, będziesz mieć świetne połączenie, ponieważ będziesz mieć nad głową satelity wyłącznie dla siebie. Jeżeli będziesz w Los Angeles, to wiele nie da. Ponieważ jedenaście milionów ludzi korzystających z satelitów… Ludzie będący na odludziu pokochają to!
Google również się to bardzo podoba. To dlatego zainwestowali w nas ponad 900 milionów dolarów, prawie miliard dolarów, w SpaceX. Ponieważ możemy szybko pozbyć się tego, co oni nazywają backbone. Myślę, że około 70-80% danych, które są ściągane na wasze komputery jest przechowywane lokalnie. Jeśli jesteś tutaj w Los Angeles i ściągasz jakieś wideo, to jest ono prawdopodobnie przechowywane lokalnie. Nie przychodzi ono do ciebie z miejsca w którym zostało wygenerowane. Przesyłanie tej informacji z miasta do miasta i z miejsca do miejsca jest nazywane backbone. Przykład, który mogę podać, to gdy chcesz przesłać informację z Los Angeles do Republiki Południowej Afryki. W tej chwili idzie ona przez całe Stany Zjednoczone do Nowego Jorku, potem przeskakuje przez Atlantyk do Europy, następnie podróżuje przez Bliski Wschód i trafia do RPA. To jest sporo serwerów do przeskoczenia i duże opóźnienie. Gigabajty danych do Republiki Południowej Afryki.
Z naszą siecią satelitarną będzie to prosta linia do RPA z małym opóźnieniem i laserowymi połączeniami. To jest to, nad czym pracujemy. I wyobraźcie sobie, że macie pojazd, który może dostarczyć setki ton satelitów podczas jednego startu za kwotę zaledwie kilku milionów dolarów. To kompletnie zmienia sytuację. Potem zaczynacie myśleć o dostarczaniu większych satelitów. Setek takich satelitów, które można tam serwisować. To naprawdę zmienia całą dynamikę. Tak więc to jest to nad czym obecnie pracujemy.
Transportowanie rzeczy z Ziemi jest jak rozwój zachodnich Stanów Zjednoczonych. Oni mieli na początku tylko konwoje, którymi ludzie się tutaj dostali, ale to nie umożliwiało tak naprawdę rozwoju zachodnich stanów, dopóki nie pojawiła się kolej. Teraz możesz przetransportować tony sprzętu i tony ludzi za niską cenę. To jest to, co musimy zbudować, to tak właściwie kolej w przestrzeń kosmiczną. To jest to nad czym pracujemy. Jesteśmy po prostu firmą transportową. To tak jak z kolonizacją Marsa. Potrzebujemy dużo pomocy aby skolonizować Marsa. Chcemy tak właściwie zapewnić lotniczy bilet na Marsa, lecz ktoś inny będzie musiał zapewnić samochód na wynajem, mieszkanie, jedzenie. Po prostu zbudować to. Gdy Elon mówił, że umożliwimy łatwy dostęp do Marsa, to oznacza, że będziemy w stanie przetransportować cię tam, ale będzie potrzeba pomocy innych firm i branż aby tego dokonać. Tak więc to będzie wielka współpraca, aby naprawdę udało się to osiągnąć.
Jestem naprawdę podekscytowany tym co robimy. Osiągamy chemiczne limity technologii rakietowej. Te nowe silniki, które projektujemy dla statku marsjańskiego, to silniki stopniowego spalania pod bardzo wysokim ciśnieniem. Wykorzystujemy całą energię jaką możemy uzyskać z paliw kopalnych. 99% wydajności spalania przy ciśnieniu ponad 4000 PSi w komorze spalania. Całe paliwo przechodzi przez główną komorę spalania. To nie jest otwarty cykl, to cykl zamknięty. Właściwie nie możesz uzyskać więcej energii z chemicznych paliw. Możesz otrzymać trochę lepszą wydajność jeśli zdecydujesz się na wodór i tlen, ale w rzeczywistości rakieta staje się przez to dużo większa i droższa, więc nie jest to optymalne rozwiązanie. Dużo osób myślało, że jest, w tym i ja. Oryginalny silnik Raptor był napędzany tlenem i wodorem. Przeprowadziliśmy badania, które pokazały, że jeśli użyjemy wodoru i tlenu, rakieta będzie lżejsza, ponieważ paliwo jest lżejsze, ale jest ono droższe i ciężej wytworzyć je na innej planecie (wymaga bardzo dużo energii), rakieta jest większa, struktury są większe, silniki są większe. Więc zrobienie takiej rakiety kosztuje więcej, pomimo że ma ona mniejszy udźwig.
Możecie na to spojrzeć i porównać Deltę z Atlasem. Delta posiada booster napędzany wodorem i tlenem. I jest większa, ma 5 metrów średnicy w porównaniu do 3 metrów Atlasa, ale jest lżejsza. Jej silnik ma ok. 650 tys. Funtów (ok. 2900 kN) ciągu, a silnik Atlasa ok. 950 tys. funtów (ok. 4200 kN). Atlas może wynieść więcej ładunku. A spójrzcie na Falcona 9, to jest mała rakieta, ma 12 stóp (ok. 3,6 metra) średnicy, ale może wynieść dużo więcej ładunku niż standardowy Atlas V. Użycie wysoce wydajnego paliwa o niskiej gęstości nie jest odpowiedzią. Wycisnęliśmy już z paliw chemicznych tyle, ile się dało.
Tak więc obecnie przyglądamy się napędom elektrycznym dla satelitów i rozmawiamy z ludźmi o napędach termonuklearnych. Ośrodki NASA pracują nad nimi. To jest po prostu zaporowo drogie w testowaniu, to nie lata 60-te, kiedy można było pozwolić na wyrzucanie z rakiety produktów rozpadu atomowego prosto na pustynię. Teraz trzeba wyłapać, wychwycić wszystkie te produkty rozpadu, oczyścić wszystko, co jest niesamowicie drogie. Nie sądzę, żeby SpaceX mogło sobie pozwolić na zbudowanie takiej rakiety samemu. Jeśli NASA kiedyś zdecyduje się na zbudowanie takiego stanowiska testowego, to prawdopodobnie chcielibyśmy z niego korzystać. Można niemal podwoić zdolności rakiety marsjańskiej w porównaniu do bardzo dobrego systemu Raptora, który jest chemicznym systemem, za pomocą reakcji rozszczepienia jąder atomowych. Teoretycznie fuzja może być 10 razy lepsza, a antymateria być może tysiąc razy lepsza, lecz jestem przekonany, że to się nie wydarzy podczas mojego życia. Może podczas waszego. Napęd WARP jest wciąż bardzo odległy. (śmiech) Tak więc na tę chwilę utknęliśmy tu z paliwami chemicznymi.
To była moja opowieść. To jest to o czym chcę dzisiaj porozmawiać. Możecie więc zadawać pytania.
AXD: Okej, pierwsze pytanie. Jak daleko staje się zbyt daleko dla rakiet? Mars Colonial Transporter został przemianowany na Interplanetary Transport System, ponieważ uznano, że można podróżować dalej niż na Marsa. Czy myślisz, że podróże w głęboką przestrzeń kosmiczną będą kiedyś możliwe, czy jesteśmy ograniczeni przez odległość?
T.M.: Hm, przypuszczam, że niektóre rzeczy są zbyt daleko, na przykład... Nie możesz dostać się na Marsa przy pomocy naszego systemu przez ok. 24 z 26 miesięcy. Mars jest po drugiej stronie Słońca. Chcesz lecieć na Marsa gdy przelatuje obok ciebie, kiedy jest blisko, a nie 210 milionów mil (ok. 340 mln km) stąd. Możemy oczywiście udać się do zewnętrznych planet, tak jak robią to sondy kosmiczne, z użyciem asyst grawitacyjnych, ale zajmuje to lata. Jeśli chcemy udać się bezpośrednio w kierunku Jowisza, to moglibyśmy to zrobić z naszym systemem, lecz nie moglibyśmy wysłać zbyt dużej masy. Możemy wysłać setki ton na Marsa, możemy prawdopodobnie, nie wiem, zgaduję, wysłać szybko 20 ton w kierunku Jowisza. Zajęłoby to dużo więcej czasu, Jowisz jest dużo dalej niż Mars. Nie można zrobić tego z ludźmi, ponieważ nie dałoby się zapewnić im zasobów których potrzebują: tlenu, wody, jedzenia i wszystkiego innego. Więc myślę, że ten system, który opracowujemy dla Marsa, nie sprawdziłby się w bezpośrednich misjach do planet zewnętrznych, lecz jeśli miałbyś system przystanków na całej drodze, to mógłbyś to zrobić, “skacząc” całą drogę od jednego do drugiego. Nie sądzę, że można się w ten sposób udać dużo dalej niż poza orbitę Jowisza. Saturn jest dwa razy dalej i zaczyna się robić zimno. Jest dużo księżyców Jowisza i dużo powierzchni, więc myślę, że to zdecydowanie jest miejsce, do którego można się udać.
Ale jeśli chodzi o wysyłanie sond do planet zewnętrznych, hm, oczywiście. Możemy wysłać dużą robotyczną misję do planet zewnętrznych. To na co czekam, to aż ktoś zacznie produkować te satelity i sondy, które… Ktoś taki jak SpaceX mógłby przyjść i sprawić, że staną się przystępne cenowo. Wy wszyscy interesujecie się astronomią i jestem pewny, że jesteście wielkimi fanami Hubble’a, który był okazją za ile, kilka miliardów? Myślę, że za 3 miliardy. A teraz jest Webb, JWST (James Webb Space Telescope), ma zostać wystrzelony za 1,5 roku. 8 miliardów dolarów. To nie jest okazyjna cena. Lepiej, żeby to dotarło na orbitę. (śmiech) Prawdopodobnie dałoby się to zbudować za 1/10 kosztów. Więc to, czego potrzebujemy, to ktoś w rodzaju SpaceX, aby zgrało się to z niskimi kosztami naszych rakiet. Zredukowaliśmy koszt dostępu do przestrzeni kosmicznej 3-4-krotnie, a celujemy w 10-krotność. Ktoś musi zredukować koszta przyrządów naukowych, aby szło to w parze z tym, co my robimy. Chciałbym zobaczyć jak to się dzieje. SpaceX chciałoby to zrobić, ale jesteśmy dosyć zajęci. (śmiech)
AXD: Jeden z nas chciał zadać pytanie. Jak to jest pracować dla Elona Muska? Jaki on jest jako szef i jaki jest poza biurem?
T.M.: Naprawdę, to przygoda pracować dla Elona. Każdego dnia jest inaczej (śmiech), ponieważ zależy to od humoru w jakim on się znajduje. (śmiech) Ostatnio jest we wspaniałym nastroju. Mamy dużo sukcesów i Tesla radzi sobie całkiem nieźle. Więc ostatnio jest dobrze. Hm, on jest… wciąż bardzo wymagający. Często to powtarzam ludziom, a widziałem to parę razy w czasie piętnastu lat, gdy dla niego pracuję, mamy grupę ludzi siedzących w pokoju, podejmujących kluczową decyzję. I wszyscy w tym pokoju mówią „musimy skręcić w lewo”, a Elon mówi „nie, musimy skręcić w prawo”. Chciałem to pokazać w przenośni. On właśnie tak myśli. Mówi: „wy wybieracie tę łatwiejszą drogę, my musimy wybrać tę trudniejszą”.
I, hm, widziałem, że czasem nas to bolało. Widziałem kiedy to podejście zawodziło, lecz widziałem też, że gdy nikt się nie spodziewał, że coś może zadziałać, na końcu okazywało się to słuszną decyzją. Droga do osiągnięcia celu była trudniejsza, lecz ostatecznie była lepsza. Jedna z takich rzeczy miała miejsce podczas pracy nad silnikiem Merlin 1D. Elon narzekał na niego. Mówiłem o tym wcześniej jak drogi był ten silnik. Powiedziałem, że jedynym rozwiązaniem jest pozbycie się tych wszystkich zaworów, ponieważ to głównie one zwiększały poziom skomplikowania i koszta. Zapytał jak mogę to zrobić. Powiedziałem, że w mniejszych silnikach używana jest do tego technika face-shutoff, ale nikt nie próbował tego w naprawdę dużych silnikach, to by było coś zupełnie innego. On powiedział, że musimy zrobić face-shutoff i kazał wyjaśnić jak to działa. Narysowałem więc parę szkiców i powiedział, że to jest to co zrobimy, to co musimy zrobić. Odradzałem mu to, mówiłem, że będzie to zbyt trudne do zrobienia i wcale nie zaoszczędzimy dzięki temu tak dużo, ale on i tak podjął decyzję, że wykorzystamy technikę face-shutoff.
Zaczęliśmy więc projektować ten silnik i było ciężko. Wysadziliśmy w powietrze sporo sprzętu. Próbowaliśmy chyba stu różnych kombinacji, aby sprawić, żeby to zadziałało i udało nam się. Wciąż mam ten pierwszy szkic, który zrobiłem. To było chyba Boże Narodzenie w 2011 roku, kiedy go narysowałem. Od tamtej pory zmieniło się całkiem dużo, ale było to dla mnie dosyć przerażające, wiedzieć jak ten sprzęt działał, ale korzystając z face-shutoff pozbyliśmy się wielu głównych zaworów i komputera sekwencyjnego. Zasadniczo, wprawiasz pompy w ruch, ciśnienie wzrasta i otwiera główny wtrysk, który najpierw wpuszcza tlen, a po nim paliwo. Właściwie jedyną rzecz jaką trzeba zrobić, to upewnić się, że płyn zapłonowy pojawia się w sekwencji we właściwym momencie. Jeśli jest, to silnik odpali, i nie dojdzie do hard startu (nagły wzrost ciśnienia i w efekcie eksplozja silnika - przyp. tłum.). W ten sposób pozbyliśmy się problemu jaki mieliśmy kiedy, były dwa zawory - od tlenu i od paliwa. Zawór od tlenu jest bardzo zimny i sztywny, ciężko go poruszyć, a to on ma być otwierany jako pierwszy. Kiedy uwolnisz paliwo, dochodzi do hard startu. Właściwie to jest takie stare powiedzenie, które mówi, że kiedy odpalasz silnik rakietowy, może się wydarzyć tysiąc rzeczy, i tylko jedna z nich jest tą właściwą. Poprzez właściwą sekwencję można wyeliminować mniej więcej 900 z tych złych rzeczy. Sprawiliśmy, że te silniki są bardzo niezawodne, pozbyliśmy się dużej części masy i dużej części kosztów. I to była właściwa droga.
Teraz mamy najtańszy i najbardziej niezawodny silnik na świecie. Zasadniczo dzięki tej decyzji podjętej przez Elona, żeby zrobić to właśnie tak. To jeden z przykładów, gdy Elon mocno pcha nas do przodu. On zawsze mówi, że musimy tworzyć na granicy fizycznych możliwości sprzętu. Jako przykład podam wam fabrykę samochodów. Samochody poruszają się jak po standardowej fabryce Toyoty albo Chevroleta. Poruszają się z prędkością centymetrów na sekundę. Zdecydowanie wolniej niż człowiek podczas spaceru. Elon twierdzi, że ta cała maszyneria, roboty budujące samochody, powinny poruszać się tak szybko jak to tylko możliwe. Powinny się poruszać tak szybko, że nie powinieneś być w stanie tego widzieć. Dlatego nie możesz mieć tam ludzi, bo zostaliby zgnieceni. Ludzie poruszają się zbyt wolno. To sposób w jaki on myśli. „Jakie są fizyczne limity prędkości z jaką może zostać zbudowany samochód?” Elon ogląda filmy z fabryki produkującej na przykład puszki, gdzie nie można ich nawet zauważyć, bo są rozmyte z powodu prędkości. Wiesz, kawałki aluminium, przycinasz je, formujesz, wypełniasz colą i zakładasz dekiel. To jak przechodzenie po linii montażowej tak szybko, że nie możesz tego nawet zauważyć. Elon chce zrobić to samo z samochodami.
On po prostu tak myśli. Nikt inny nie myśli w ten sposób i dlatego on zmierza do pokonania przemysłu samochodowego. Ponieważ to sprawi, że można robić właściwie dziesięć razy więcej samochodów w fabryce o tych samych rozmiarach co teraz. I głównym kosztem samochodów nie są materiały w ich wnętrzu, lecz fabryka, która je buduje. Więc to sposób w jaki on myśli. Patrzy na to od postaw, na zasadzie „dlaczego budowanie samochodów jest takie drogie?”. Masz gigantyczny budynek, wszystkich pracowników w środku i możesz zbudować tam tylko pewną liczbę samochodów. Musisz zbudować więcej samochodów w fabryce tych samych rozmiarów z tą samą liczbą pracowników. I nad tym właśnie pracują w Tesli.
Tak więc praca u Elona daje kopa. (śmiech) Jest bardzo, bardzo stresująca, ale daje satysfakcję. Jestem dumny z tego co osiągnęliśmy. Zawsze czułem się, jakbyśmy byli poza harmonogramem i osiągali wyniki gorsze od spodziewanych, ponieważ nigdy nie wyrabialiśmy się na czas, lub robiliśmy to nie aż tak dobrze, jak było to tylko fizycznie możliwe. Ale robiliśmy to lepiej i dużo szybciej niż ktokolwiek inny. Jesteśmy więc z tego dumni.
AXD: Fantastycznie!
T.M.: Nie chciałbym, aby Elon był moim ojcem (śmiech).
AXD: Następne pytanie. Częste, błędne wyobrażenie na temat rakiet pochodzi z tego, że ludzie nie rozumieją trzeciej zasady dynamiki Newtona i myślą, że paliwo rakietowe potrzebuje czegoś od czego może się odpychać. Dlatego też według nich podróże w próżni nie są możliwe. Czy to wciąż popularne wyobrażenie i czy są jakieś inne podobne błędne wyobrażenia, na temat których próbujesz edukować ludzi?
T.M.: Tak. (śmiech) To zabawne, żyjemy w erze dezinformacji. Możesz spotkać różne rodzaje ludzi twierdzących, że Ziemia jest płaska. I nic co im powiesz nie przekona ich, że tak nie jest. Na takich ludzi nie chcesz po prostu marnować czasu. Ale widziałem ludzi mówiących o tym jak czytali, że to niemożliwe żeby silniki działały w kosmosie, bo nie mają się od czego odepchnąć. Przecież to tak łatwo udowodnić. (śmiech) To absurdalne. Ale pomyślcie o tym w ten sposób, zawsze staram się tak to tłumaczyć ludziom. Jeśli siedzisz w wagonie, w którym są cegły i weźmiesz jedną z nich i wyrzucisz ją z wagonu do tyłu to poruszysz się. Racja? Możesz poruszać się poprzez wyrzucanie cegłówek z wagonu. Więc nie odpychasz się od niczego. Odpychasz się od cegłówki. Tak samo robią silniki rakietowe.
Podam przykład. Obecna wersja silnika Merlin wyrzuca około 800 funtów (ok. 360 kg) cegieł na sekundę z, hm, prędkością 10,5 tysiąca stóp na sekundę (ok. 3,2 km/s). Jeśli więc wyrzucasz z wagonu 800 funtów cegieł z prędkością Mach 10, to otrzymasz sporo ciągu. W taki sposób działają silniki rakietowe.
Sposób w jaki poruszasz masę, to zamiana ciśnienia w prędkość. Ciśnienie zmieniasz w prędkość za pomocą dyszy. Im wyższy stosunek ciśnienia możesz mieć, tym większą dyszę możesz zamontować, co pozwala ci się bardziej rozpędzić. Jeśli jesteś w próżni, to możesz mieć w zasadzie tak dużą dyszę, jak tylko zechcesz, ze względu na nieskończony stosunek ciśnienia. Jesteś ograniczony tylko rozmiarem dyszy, który musi się zmieścić w rakiecie.
Gdy jesteś w kosmosie, to możesz rozprężyć gazy do wyższego stosunku ciśnienia, aby się bardziej rozpędzić. Poruszasz swoje cegły szybciej. Wytłumaczenie tego jak działa silnik rakietowy jest naprawdę proste, lecz ludzie wciąż myślą, że musisz odpychać się od powietrza, albo czegokolwiek, ale wcale nie musisz tego robić. Nie ma takiej możliwości.
AXD: Okej, mamy zabawne pytanie. Skąd pozyskujecie metan?
T.M.: Na Ziemi jest on pozyskiwany ze złóż o bardzo wysokiej czystości. Są takie w Teksasie, w innych stanach również znajdują się złoża gazu naturalnego o wysokiej czystości. My schładzamy metan, co właściwie pozwala nam na oczyszczenie gazu ziemnego z dłuższych węglowodorów, które zestalają się w wyższej temperaturze niż metan i zostaje nam prawie czysty chemicznie metan.
Na Marsie jest to w praktyce łatwe do zrobienia. Wszystko co potrzebujesz to woda i dwutlenek węgla. Musisz więc znaleźć lód na Marsie, a jest go tam sporo pod jego powierzchnią. Są tam lodowce o grubości nawet kilku kilometrów, długie i szerokie na dziesiątki kilometrów. Więc jeśli wylądujesz w jednym z tych miejsc, będziesz mieć wystarczająco dużo wody aby utrzymać gigantyczne miasto przez setki lat. Druga część to atmosfera Marsa. Pomimo że jest ona bardzo cienka, to składa się w około 95% z dwutlenku węgla. Można więc wykorzystać kilkustopniowe pompy sprężające, aby wpompować atmosferę Marsa do czegoś z czym możesz pracować, do około 3-5 atmosfer. Trzy do pięciu barów. Następnie bierzesz wodę i dokonujesz elektrolizy. W zasadzie cofasz reakcję spalania. Woda jest produktem spalania wodoru i tlenu. Potrzeba więc sporo energii, aby tę reakcję cofnąć. Jest to nazywane elektrolizą. Około połowa energii, trochę więcej niż połowa, jest potrzebna do rozkładu wody na gazowy wodór i tlen. Potem potrzeba sporo energii do skroplenia tego, trochę do skompresowania marsjańskiej atmosfery, ale najwięcej potrzeba do cofnięcia reakcji spalania wodoru i tlenu.
Teraz masz bardzo czysty gazowy tlen i bardzo czysty gazowy wodór. Tlen skraplasz i przechowujesz w zbiorniku, wodór poddajesz reakcji katalitycznej z dwutlenkiem węgla. I tak właściwie to jest reakcja egzotermiczna, pozyskujesz z tego energię i produkujesz metan i więcej wody. Woda wraca do elektrolizy, a wodór wraca do reakcji z metanem. Następnie bierzesz tlen i skraplasz go.
Jeśli to zrobisz, ze stechiometrii wody i dwutlenku węgla wychodzi mieszanka tlenu z paliwem w stosunku 4:1. Więc na każdy kilogram metanu dostajesz cztery kilogramy tlenu. Idealnie, ponieważ silniki rakietowe spalają je w stosunku 1:3,5 lub 1:3,6. Masz więc nadmiar tlenu, którym mogą oddychać ludzie, a resztę spalasz jako paliwo. Tak więc produkcja paliwa na Marsie działa całkiem nieźle. Potrzeba do tego bardzo dużo energii. Próba zrobienia tego przy użyciu energii słonecznej byłaby trudna, lecz wykonalna. Do wytworzenia paliwa dla jednego statku potrzebne by było na Marsie osiem boisk piłkarskich wypełnionych panelami słonecznymi. I dodatkowo trzeba czyścić je z pyłu, hm, więc to nie jest łatwe. Dużo lepiej jest użyć energii nuklearnej. Reaktor atomowy jest mniejszy, otrzymuje się więcej energii na kilogram niż z ogniw słonecznych, więc jest dużo bardziej efektywny masowo. Chcąc lecieć na Marsa, bardziej opłaca się wziąć ze sobą reaktor atomowy niż panele słoneczne. Problem w tym, że jeszcze nikt nie wyprodukował kosmicznego reaktora. Pracujemy nad tym z NASA i mamy nadzieję, że otrzymają finansowanie na wyprodukowanie go. Mają program zwany „kilopower”, który ma na celu doprowadzenie do stworzenia reaktora o mocy 10 kilowatów. My potrzebujemy megawatowego reaktora, ale od czegoś trzeba zacząć.
Ostatecznie, odpowiednią drogą do uzyskania energii na Marsie jest rozszczepianie jąder atomów, lecz początkowo przypuszczalnie będzie do tego używana energia solarna. Jednak by sprowadzić statki z powrotem na Ziemię, będziemy potrzebowali mnóstwo energii.
AXD: Czy SpaceX posiada jakieś specjalne protokoły na wypadek znalezienia oznak istniejącego wcześniej życia na Marsie?
T.M.: Och! (śmiech) NASA posiada protokoły, których my przestrzegamy, początkowo. (śmiech) Chcemy się tam udać, eksplorować i, hm, znaleźć ślady życia. Bardzo możliwe, że życie tam istnieje, prawdopodobnie jakieś mikroby w glebie, było tego prawdopodobnie więcej gdy Mars był mokry. Więc przypuszczalnie są tam ślady pierwotnego życia. Hm… Myślę, że Robert Zubrin wyjaśnił dobrze, jak bardzo przesadzone jest to stwierdzenie żeby „nie mieszać ze sobą biologii”. To jest tak samo jak wtedy gdy dojdzie do zatrucia wąglikiem, bardzo łatwo sprawdzić, z którego laboratorium on pochodził poprzez zbadanie genów. Jeśli więc próbujesz oddzielić ziemskie życie od marsjańskiego, to spoglądasz na geny i staje się to bardzo łatwe do określenia. Myślę więc, że to duża przesada, lecz najpierw chcemy eksplorować zanim zaczniemy kolonizować i w tym czasie ludzie będą mieli dużo większą szansę na znalezienie życia na Marsie. Jeśli tam istnieje, albo istniało, to najlepszym sposobem na jego znalezienie będzie wysłanie tam ludzi.
W międzyczasie powinni wysyłać więcej misji robotycznych. Myślę, że powinni wysyłać 10 razy więcej takich misji niż do tej pory. Bardziej skupionych na poszukiwaniu życia. Ponieważ myślę, że to ogromnie ważne pytanie, które wymaga odpowiedzi. I jestem całkowicie za tym, aby udać się na Enceladusa w celu poszukiwania życia w jego oceanach. Wygląda na to, że planety i księżyce pokryte oceanami mogą być w stanie podtrzymywać życie. Musimy się tego dowiedzieć. Prawdopodobnie… Dużo łatwiej zrobić to zdalnie, za pomocą robotów, zbadać księżyce Jowisza czy Saturna, szukać życia. Musimy wysłać takie misje.
AXD: To będzie nasze ostatnie pytanie. Dla wielu z nas jesteś przykładem. Kto cię zainspirował?
T.M.: Kto mnie zainspirował? Hmmm… Elon, oczywiście. Ma na mnie ogromny wpływ. Kiedy opuściłem TRW, pomyślałem „jeśli nam się nie uda”, co wtedy wydawało się bardzo prawdopodobne, ponieważ nikt nigdy wcześniej czegoś takiego nie zrobił, „to po prostu wrócę do TRW”. Nie spaliłem za sobą żadnych mostów, lecz gdy zobaczyłem w jaki sposób on myśli i funkcjonuje... zostałem przedsiębiorcą. Wpłynął na mnie tak bardzo, że nie było możliwości, abym mógł wrócić do pracy w wielkiej biurokratycznej firmie jak Northrop Grumman. Był to więc bardzo gruntowny wpływ. Sposób w jaki radzę sobie z życiem, to jak zmieniło się moje myślenie, to wszystko dzięki wpływowi Elona. Żyję pełnią życia, podejmuję odważniejsze decyzje, podejmuję większe ryzyko i nie jestem tym konserwatywnym inżynierem z TRW, którym byłem wtedy, gdy po raz pierwszy spotkałem Elona. Jestem przedsiębiorcą. Więc Elon z pewnością miał na mnie największy wpływ.
AXD: Cóż, jesteśmy wszyscy bardzo podekscytowani tym, że zadzwoniłeś i chcemy po prostu bardzo podziękować.
T.M.: Dziękuję! Zawsze jestem szczęśliwy, gdy rozmawiam z fanami. Jak wiecie, jestem członkiem towarzystwa astronomicznego w Los Angeles. Bardzo interesuję się astronomią. Zawsze tak miałem, już jako dziecko. Myślę, że mam ten typ umysłu, nikt nie potrafi tak naprawdę pojąć tego jak wielki jest kosmos, lecz ja jestem jedną z tych osób, które potrafią pojąć to, jak bardzo kosmos jest niezgłębiony. Jedną z tych rzeczy, która zawsze mi przychodziła do głowy jest to, że każda planeta i księżyc, do którego się udaliśmy w tym układzie słonecznym, robiły niesamowite wrażenie. Tego jest tak dużo. Jak ostatnio Pluton. Na jego powierzchni jest dużo więcej ciekawych rzeczy, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić. Pomyślcie o tym, co jest dalej we Wszechświecie, w innych układach, innych galaktykach. Nie możecie sobie tego wyobrazić, to po prostu niesamowite. I boli mnie to, że jesteśmy ograniczeni do Ziemi i staram się to naprawić tak szybko jak tylko potrafię.
AXD: W międzyczasie możemy pooglądać piękne zdjęcia z kosmosu. W porządku, dziękujemy Ci bardzo! Dziękujemy! Powodzenia podczas twoich przyszłych startów i w wysyłaniu wszystkich na Marsa! Dziękujemy bardzo. Naprawdę to doceniamy!
T.M.: Dziękuję i trzymajcie się!
Źródło: /r/spacex