W dniach 24-26 maja odbywa się konferencja Space Tech Expo, podczas której dowiedzieliśmy się kilku nowych informacji o SpaceX. Świetną wiadomością jest to, że oba odzyskane Falcony z misji na LEO (Orbcomm-2, CRS-8) są w wyśmienitym stanie i ten drugi jest przygotowywany do ponownego lotu, który być może odbędzie się jeszcze latem z satelitą SES-10. Potwierdziło się również to, że odzyskany Falcon z ostatniej misji zniósł lądowanie nieco gorzej i, mimo że teoretycznie by mógł, to już nigdzie nie poleci. Z uwagi na ekstremalne warunki jakich doznał (podczas wchodzenia w atmosferę leciał z prędkością 7350 km/h), zostanie przetransportowany do bazy testowej SpaceX w McGregor w Teksasie, gdzie przejdzie wiele testów, które wykażą jak bardzo wytrzymały jest Falcon. Dzięki temu nie trzeba będzie robić tego samego z mniej uszkodzonymi rakietami po misjach na LEO.

Mniej pocieszającą informacją jest to, że start Falcona Heavy po raz kolejny został przesunięty. Tym razem z listopada na grudzień. SpaceX wciąż liczy na wystrzelenie rakiety w tym roku i miejmy nadzieję, że im się to uda. Wiadomo też już, że misja CRS-9 jest zaplanowana na 16 lipca, a nie jak wcześniej podawano 27 czerwca. SpaceX planuje podczas tej misji RTSL, czyli kolejne lądowanie na lądzie. Niestety lądowanie odbędzie się znowu w nocy – godzina startu to 5:32 czasu na Florydzie (11:52 czasu polskiego, 09:52 UTC). Podczas misji CRS-9 SpaceX dostarczy na Międzynarodową Stację Kosmiczną za pomocą kapsuły kosmicznej Dragon V1 port dokujący, który zostanie użyty w przyszłych misjach załogowych wykorzystujących Dragona V2 i CST-100 Starliner od Boeing.